Plan był taki: w ramach przygotowania do 1030. rocznicy męczeństwa św. Wojciecha będziemy pielgrzymować jego szlakiem oraz szlakiem Matki Bożej, Królowej Polski. I rzeczywiście tak było. Ale w gruncie rzeczy pielgrzymowaliśmy po ścieżkach wytyczanych nam na bieżąco przez Bożą Opatrzność, która czuwała nad nami. Nasz Pan wszystko poukładał idealnie. Nikt z ludzi nie byłby w stanie zrobić tego lepiej, nawet najlepszy przewodnik.

Rozpoczęliśmy 29 kwietnia wczesnym wyjazdem: z Krakowa o 4.00, a z Zatora godzinę później. Najpierw udaliśmy się do Kalisza, aby zabrać stamtąd naszą pilotkę, panią Magdę. Powszechnie wiadomo, że w tym mieście znajduje się Sanktuarium św. Józefa, które mogliśmy nawiedzić. Ale dokładnie tego dnia obchodzi się Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego w czasie II wojny światowej. Data ta wiąże się z wyzwoleniem obozu Dachau, natomiast właśnie w Kaliszu znajduje się kaplica Męczeństwa i Wdzięczności Księży Dachauowczyków. I to tam rokrocznie odbywają się centralne obchody tego dnia! Mogliśmy podziękować za ofiarę poniesioną przez kapłanów i za ich oddanie dla wiernych w warunkach, których nie da się opisać słowami.

Następnie przejechaliśmy do Sanktuarium Matki Bożej w Licheniu, a wcześniej spacerowaliśmy po Lesie Grąblińskim, gdzie Maryja objawiała się pasterzowi Mikołajowi Sikatce w latach 1850-1852. Tuż obok tego miejsca znajduje się kościół sióstr anuncjantek. Szczęśliwie się złożyło, że mogliśmy razem z nimi uczestniczyć w modlitwie, którą tradycyjnie odmawiają one przy dźwięku cytry.

W Licheniu akurat tego dnia rozpoczynał się sezon pielgrzymkowy, stąd po Mszy św. o 19.00 była możliwość uczestniczenia w pierwszej tego roku procesji ze świecami na zakończenie Apelu Jasnogórskiego i różańca. Wcześniej zwiedziliśmy największy kościół w Polsce, w którym znajdują się największe organy pod względem liczby głosów, a obok jest zawieszony największy dzwon „Maryja Bogurodzica” ważący prawie 15 ton.

W niedzielę 30 kwietnia po wczesnej Mszy św. w licheńskim kościele parafialnym p.w. św. Doroty udaliśmy się do Trzemeszna, gdzie znajduje się Bazylika Wniebowzięcia NMP. Zgodnie z tradycją to właśnie w niej miały zostać złożone relikwie św. Wojciecha po wykupieniu ich w Prusach, a przed przewiezieniem ich do Gniezna. Z tego powodu nowo mianowany prymas przed ingresem do katedry odwiedza najpierw bazylikę trzemeszniańską. Udało nam się w niej spędzić dłuższą chwilę na modlitwie.

Następnie dotarliśmy do Gniezna, gdzie razem z panią przewodnik zwiedziliśmy Katedrę, pomodliliśmy się przed Grobem naszego Patrona, omówiliśmy znaczenie poszczególnych scen przedstawionych na XII-wiecznych Drzwiach Gnieźnieńskich i zobaczyliśmy kilka kaplic. Mieliśmy okazję podziwiać skarby zgromadzone w Muzeum Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Znajduje się tam m.in. agatowy kielich tzw. Wojciechowy, który prawdopodobnie został podarowany przez cesarza Ottona III w czasie jego pielgrzymki w 1000 roku. Są też trzy relikwiarze – w kształcie ręki, skrzyniowy oraz pomniejszona wersja trumny, która jest w katedrze pod konfesją. W czasie spaceru po mieście zatrzymaliśmy się m.in. przy kościele franciszkanów, w którym znajdują się doczesne szczątki bł. Jolenty, siostry św. Kingi.

Poniedziałek rozpoczęliśmy Mszą świętą przy ołtarzu głównym katedry, a następnie wyjechaliśmy w stronę Gdańska. I tam doświadczyliśmy kolejnego działania Bożego. Stanęliśmy w korku. Nawigacja wskazywała, że pod Katedrą w Oliwie będziemy o 12.58, czyli 2 minuty przed koncertem organowym. Postanowiliśmy jednak wysiąść z autobusu i przejść ten odcinek pieszo. Okazało się, że kierowca jechał ostatnie 850 metrów jeszcze ponad godzinę! Dzięki naszej decyzji nie tylko wysłuchaliśmy kilku utworów organowych, ale mogliśmy spokojnie spędzić czas i pomodlić się w najdłuższym kościele w Polsce.

Następnie wraz z przewodnikiem byliśmy m.in. w Kościele Mariackim, który z kolei jest największą ceglaną świątynią w naszym kraju. Pokłoniliśmy się Pięknej Madonnie, którą według legendy wyrzeźbił mężczyzna skazany na śmierć. W noc przed egzekucją objawiła mu się Maryja, która nakazała, aby prosił o kawałek drewna, dłuto i młotek. Dzięki temu wykonał rzeźbę i został w cudowny sposób uniewinniony, gdyż postanowiono jeszcze raz zbadać jego sprawę. Po zapoznaniu się z historią miasta, obejrzeniu wielu kamienic i zabytków, pojechaliśmy na nocleg do dzielnicy Stogi, która leży nad Morzem Bałtyckim. Po zakwaterowaniu liczna grupa poszła na plażę, aby podziwiać piękny zachód słońca i chwalić za niego Pana Boga.

Ostatni dzień obfitował w ciekawe miejsca, w których większość pielgrzymów jeszcze nigdy nie była. Zaczęliśmy jednak od Westerplatte, które zostało ostrzelane 1 września 1939 roku i było heroicznie bronione przez polskich żołnierzy. Następnie pojechaliśmy do miejscowości Gorzędziej, gdzie św. Wojciech miał odprawić ostatnią Eucharystię w życiu. Dzisiaj znajduje się tam niewielki kościół, w którym posługują ojcowie karmelici. Uwagę wszystkich od razu zwrócił relikwiarz w kształcie łodzi, w której siedzi Wojciech. Niedaleko przepływa bowiem Wisła, więc prawdopodobnie właśnie w taki sposób święty przeprawiał się do Prus. Naszą modlitwą w tym szczególnym miejscu było wsłuchanie się w słowa Ewangelii św. Jana z uroczystości św. Wojciecha.

Godzinę później byliśmy już w Świętym Gaju. Jest tam Sanktuarium Męczeństwa św. Wojciecha, w którym odprawiliśmy Mszę św. Nieopodal znajduje się krzyż, a pod nim tablica upamiętniająca jego śmierć dnia 23 kwietnia 997 roku. Zaraz obok wybudowano ołtarz polowy, a wokół niego przygotowano niezwykłą Drogę Krzyżową – stacjami są wybrane kwatery z Drzwi Gnieźnieńskich.

Po zakończeniu Eucharystii i podziękowaniach ruszyliśmy już w stronę Krakowa, po drodze zatrzymując się jeszcze na Jasnej Górze, gdzie w Wigilię Uroczystości NMP Królowej Polski każdy mógł pokłonić się przez wizerunkiem Czarnej Madonny.

Z całego serca dziękujemy wszystkim zaangażowanym w przygotowanie pielgrzymki: ks. Tomkowi Bajerowi z naszej parafii, ks. Bartłomiejowi Bachledzie-Szelidze z parafii św. Wojciecha i Jerzego w Zatorze, naszej przewodniczce p. Magdalenie, kierowcy p. Zenonowi, przewodnikom w Lichenia, Gnieźnie i Gdańsku, ojcom karmelitom z Gorzędziej i ks. proboszczowi z parafii w Kwietniewie, na terenie której znajduje się sanktuarium w Świętym Gaju. Dziękujemy wszystkim pielgrzymom za podjęty trud, cierpliwe znoszenie niedogodności i duchową radość. Ufamy, że za rok będzie nam dane spotkać się na pielgrzymim szlaku św. Wojciecha w Czechach!

Autor zdjęć: Aneta Noga. Całość galerii pojawi się w najbliższych dniach.